-No patrzcie! Śpioch się obudził!-zawołał jakiś wilk (co wywnioskowałem z niskości głosu).
-Nie dociekaj mu, Niyoku. Wiesz ile trzeba mieć siły, żeby godzinę po ataku demona obudzić się i chociaż próbować się ruszyć?!-pohamowała go inna wilczyca widocznie widząc mój upadek z półki skalnej.
-To zawsze zależy od długości ataku.-odciął się.
-Nie wymądrzaj się. Bo jeszcze rozboli cię głowa.-mruknęła-Jesteś głodny?-chyba zwróciła się do mnie. Nie widziałem ruchu jej pyska ale byłem straszliwie głodny. Nie jadłem od dziewięciu miesięcy. Tylko te durne zioła!* Zdobyłem sie na rozmowę. Prawdę mówiąc byłem koszmarnie zmęczony.
-Tak..Macie coś do jedzenia?-stęknąłem.
-Niyo! Podnieś...Jak masz na imię?
-Eee...
-Jak nie chcesz się zdradzać, to nie mów...-chyba się uśmiechnęła.
-...
-Już cie biorę.-powiedział trochę przyjaźniej Niyoku (imienia też się domyśliłem).
-Dzięki...-wyczułem jak szturcha mnie nosem. Podciągnąłem się na łapach. On szybko wsunął się pode mnie i mnie podtrzymał.
Dokończy Niyoku
*Wilki potrafią wytrzymać bez mięsa żywiąc się tylko ziołami. Używają i
go też do przygotowania żołądka do trawienia. Wybaczcie, nie mogę sie
powstrzymać od wymądrzania się (przypis autora)