Biegłem. Nie wiem jak długo...Wiem tylko, że biegłem. Chciałem uciec
przed samym sobą. Przed przeznaczeniem. Jedynym urozmaiceniem terenu
były moje czerwone znamiona na sierści. Czarny las, czarna mgła...
Zamknąłem
oczy. Gdy je otworzyłem gałąź trafiłam mnie prosto w nie. Położyłem sie
na ziemi i ze ślepi zaczęły mi lecieć łzy. Nic nie widziałem. Kropla
spłynęła mi do pyska. Oblizałem usta...Na języku miałem swoją krew.
Widocznie nie płakałem łzami, tylko posoką. Zakryłem się skrzydłami.
Wiedziałem, że mnie dopadnie. On znajdzie mnie wszędzie. Widocznie
jestem idealny do jego potrzeb.Zabił mi wszystkich. Mnie zostawił, żebym
poczuł cierpienie. Poczuł ból.
Wyczułem jak zabiera mi ciało. Jak ogarnia mój umysł...Byłem malutki w mojej jaźni przed nim. Świetnie sie bawił nekając mnie... C.D.N. |
|